wtorek, 30 listopada 2010

Paraliż

Zgodnie z termodynamiką istnieją sposoby na zwiększenie energii wewnętrznej ciała. Najprzyjemniejszą a zarazem najskuteczniejszą metodą wydaję się jednak przenoszenie ciepła z ciała rozgrzanego do ciała chłodniejszego. Ale wokół ciała martwe albo o tak samo marnym poziomie energii. Chucham na skostniałe palce jednocześnie stosując względem nich siłę tarcia. Może w ten sposób poruszą się we mnie moje leniwe cząsteczki. Jakie to niesprawiedliwe, że marzniemy znacznie szybciej niż ogrzewamy się. Centymetr po centymetrze wysuwamy nasze ciała spod bezpiecznej powłoki snu i kierujemy się na wojnę. Wróg pomnożył swe siły. Paraliżuje miasto a wraz z miastem i mnie.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Paradoks

To doprawdy niesamowite jak często rzeczy czy zjawiska początkowo wywołujące u nas uśmiech na twarzy, kryją niejednokrotnie w sobie głębsze znaczenie. Bo weźmy na przykład takie bąbelki znane jako pęcherzyki powietrza. Kojarzą nam się głównie z dzieciństwem, gdzie w postaci baniek mydlanych zapraszały nas po raz pierwszy do świata fizyki. Właśnie ta nauka uświadomiła nam, że to nie my jestesmy czarodziejami potrafiącymi stworzyć kolorowy obraz w sferycznej błonie, ale że to świat jest zaczarowany do tego stopnia, że włada zjawiskiem iryzacji. Bawiliśmy się folią pęcherzykową nie zdając sobie sprawy, że przy każdym nacisku naszych palcy traci ona swe unikatowe właściwości. Upijaliśmy się szampanem czy winem musującym ciesząc się,że dzięki nasyceniu dwutlenkiem węgla, nasze szare komórki szybciej będą ogłupione. Starsi zaczęliśmy w końcu zdawac sobie sprawę, że nie każdy bąbelek jest konstruktywny a niektóre, jak te związane z dekompresją, mogą nas zabić.

środa, 24 listopada 2010

Za co go nienawidzę.

Znowu go widziałam. Kolejny raz swoim bezczelnym wzrokiem doprowadzał mnie do furii. Lawirowałam na zakrętach mocno trzymając się żółtej, lakierowanej rurki udając, że w ogóle nie zwracam na niego uwagi. Ogłupiały tłum ludzi w linii nr 28 spycha mnie, jak na złość, dokładnie w jego stonę. Nie chcę!! Proksemika mówi, że przestrzeń intymna naruszona jest w momencie, gdy ktoś gwałci Twoje własne 0,4 metra. On bezceremonialnie to robił. Było w jego spojrzeniu coś cholernie niepokojącego. Czułam jego oddech nad moim uchem. Nienawidziłam go. Jego głupiego uśmieszku mającego symbolizować niby triumf nad moją osobą, tego obleśnego wpadania na mnie przy każdym zakręcie, wdychania mojego zapachu. Trwałam w bezruchu. On zapina płaszcz. Przechodząc dotyka mojej ręki. Nie! Jeszcze tylko dwa przystanki.
Biegne. Korytarz, łazienka, gorąca woda parzy mi ręce.

wtorek, 23 listopada 2010

Początek

Pisanie. Jest to zbyt proste słowo dla tej czynności. Jest to przecież sztuka tworzenia tekstu. Ten moment gdy moje wypielęgnowane palce niemal z czcią dotykaja klawiatury. Opuszki palców szybko przesuwają się po wypukłościach klawiszy komputera, jakby błądziły po nagim ciele mężczyzny. Idealnie ze mną współgrają. Jeszcze nie zdąże zarejestrować mojej myśli a już widzę ją na ekranie monitora. Przerażające. Ale pozwalam na to jak naiwna kochanka ślepo wierząca,że nigdy ten system mnie nie rozczaruje. To niemal toksyczne. Wpadam w ten świat wyobraźni, namiętności niedostrzegając już granicy pomiędzy prawdą a iluzją.